środa, 4 listopada 2015

Oszczędzanie przez… wydawanie



Powiem Wam wprost. Za każdym razem gdy słyszę to idiotyczne hasło, które wykorzystywane jest nie tylko przez Plusa, ale także przez Żabkę (jako wielosztuki) czy PoloMarket (też jakoś tam Piotr Fronczewski zachęca do kupowania). Powiedzmy sobie wprost – markety zwiększają tym sposobem swoje obroty, bo co z tego, że sprzedają taniej, skoro sprzedają trzy, cztery, pięć razy więcej, bo ludzie kupują to, co de facto nie jest im potrzebne. O sprawie pisało już wielu blogerów, ale postanowiłem ją rozkminić na swój własny sposób.

Dlatego do tego typu „promocji” należy podchodzić z głową i czerpać z nich to, co faktycznie sprawia, że trochę oszczędzamy. 

Po pierwsze: jeżeli coś jest w super cenie, ale na co dzień tego nie jesz/ nie ubierasz / nie wykorzystujesz – omiń półkę, choć by była o 70% tańsza (oczywiście, przy zakupie czterech sztuk). Kupisz cztery tanie opakowania salami, której nigdy nie zjesz i okaże się, że ani nie zaoszczędziłeś, a jeszcze musiałeś wyrzucić jedzenie.


Po drugie: zachowaj silną wolę. Przykład? Dzisiaj w Piotrze i Pawle jest promocja, w której piwo Lech kosztuje 1,36. To naprawdę szalona cena, za dobre piwo w butelce. Ja nie jestem jakimś alkoholikiem, ale raz na trzy, cztery dni lubię wypić sobie piwo. Kupiłem więc dzisiaj aż dziesięć sztuk za 13 złotych. I jestem pewny, że wsadzone do lodówki, będą tam czekać najpierw na weekend, a potem na trzecie i czwarte posiedzenie. Jeżeli wiesz, że kupisz dziesięć tanich piw i wypijesz je dzisiaj i jutro (bo skoro są w lodówce to…) to w takim razie nie daj się skusić na tę promocję.

Ostatni przykład. Ostatnio widziałem w promocji proszek Vizir. Kupując dwa, jedna sztuka wychodziła za 25 złotych. Czyli dwa proszki za 50 złotych. Na co dzień piorę w E, który kosztuje mnie około 20 złotych za torbę. Czyli za te 50 złotych mam 2,5 worka E, a nie tylko 2 worki Vizira. I co z tego, że był tańszy, skoro nigdy Vizira nie używałem? 

Więcej o tych śmiesznych promocjach "więcej za mniej" można przeczytać także na stronach innych blogerów...

niedziela, 13 września 2015

Wyposażenie kuchni - co niezbędne, a z czego zrezygnować?

Kuchnia w każdym domu odgrywa bardzo ważną rolę. Istotne jest więc, aby odpowiednio ją zaaranżować i wyposażyć. Nikt jednak nie chce przeznaczać na to majątku. Co robić, aby zaoszczędzić na niej możliwe jak najwięcej, jednocześnie ciesząc się pełną wygodą? Z czego zrezygnować, a na co zwrocić szczególną uwagę? Przygotowałem dla Was listę najważniejszych elementów wyposażenia kuchni dla dwóch osób (taką właśnie sam posiadam). 

Noże, garnki, patelnie... 

Na nich nie warto oszczędzać. Im lepsze, tym większe prawdopodobieństwo, że znakomicie będą służyć przez wiele długich lat. Warto więc zainwestować w kilka dobrych noży różnego rodzaju (do krojenia chleba, warzyw, mięsa, itp - więcej na temat poszczególnych rodzajów noży możecie przeczytać na przykład na kuchenny.com.pl.) oraz 3-4 garnki o różnej wielkości (patelnia wystarczy jedna - najlepiej dość spora). Dobrze jest kupować zestawy tego rodzaju elementów wyposażenia kuchni, gdyż w ten sposób można zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt złotych. Ważne tylko, aby w tych zestawach znajdowało się dokładnie to, co będzie nam na codzień potrzbene.

Dobre urządzenie kuchni wcale nie musi być kosztowne. 


Podstawowe meble

Żeby przejemnie nam się gotowało, trzeba pomyśleć o meblach - to sprawa dość oczywista. Ja sam meble kupuję na Allegro i do dzisiaj jeszcze się nie zawiodłem, chociaż z reguły lubię podotykać i pooglądać z kazdej strony rzeczy, które mam zamiar nabyć. Jak w przypadku naczyć i noży, dobrze jest od razu zaopatrzyć się w zestaw mebli, bo wychodzi po prostu taniej. Z tego, co zauważyłem, podstawowy zestaw mebli składa się z kilku szafek wiszących i stojących, stołu i krzeseł. Do standardowej kuchni taki komplet całkowicie wystarczy.

niedziela, 6 września 2015

Zakup używanego samochodu. Poradnik!



Radziłem Wam już jak zachować rozsądek podczas zakupów w sklepie spożywczym, opowiadałem już jak kupić używany komputer i nie dać zrobić się w bambuko, a dzisiaj powiem - na co zwracać uwagę podczas zakupu samochodu z drugiej, trzeciej, a czasami nawet czwartej ręki. Zaczynamy!

Rada numer jeden. Jeżeli samochód jest podejrzanie tani, to na pewno oznacza to milion problemów i usterek. Warto przejrzeć oferty konkretnego modelu na Allegro i zawsze celować w wypośrodkowaną cenę. W przypadku aut - najtańszy równa się najgorszy.

Rada numer dwa. Zanim zdecydujesz się kupić samochód, przejeźdźmy się nim z właścicielem. Sprawdźmy czy działa nawiew, klimatyzacja, wycieraczki, czy nie palą się żadne kontrolki, czy centralny zamek działa, czy otwiera się klapa bagażnika, czy działa radio i odtwarzacz cd - niby podstawy i śmieszności, ale często o nich zapominamy.

Rada numer trzy. Bądźmy spostrzegawczy. Jeżeli tapicerka jest wytarta, plastikowe elementy ewidentnie porysowane, we wlotach jest zapieczony kurz, a na liczniku głupie sto tysięcy kilometrów - to coś jest ewidentnie nie w porządku...

Rada numer cztery. Oglądajmy szyby. Jeżeli na czołowej szybie nie ma nazwy marki auta, ale nazwa producenta szyb, to znaczy, że szyba była wymieniana. Spytajmy dlaczego i nie bądźmy łatwowierni! Obowiązuje zasada domniemanego kłamstwa.

Nigdy nie kupujmy auta w pojedynkę, polegając tylko na swojej wiedzy!


Rada numer pięć. Jeżeli znamy się na samochodach tyle o ile, to zawsze zabierajmy ze sobą obeznanego szwagra, przyjaciela z warsztatu albo nawet kumpla z samochodówki, albo sąsiada, który samochód zmieniał już cztery razy. Poza tym co dwie głowy to nie jedna. Zawsze dwóm osobom trudniej coś wcisnąć niż jednej. Dlatego nie bójmy się chodzić oglądać auto „w parach”.

środa, 8 lipca 2015

Rozsądek latem!

Przyszło lato i nie wiem jak tam u Was, ale u mnie naprawdę żar leje się z nieba i to od dobrych kilku dni... Postanowiłem więc dzisiaj na moim blogu (jako iż rozpoczęły się także wakacje i sezon urlopowy) udzielić trochę rad ludziom, spędzającym czas nad morzem, na działce czy na przykład we własnym ogródku.

Rzecz numer jeden, o której chciałem dzisiaj napisać to okulary przeciwsłoneczne! Wiadomo - żyjemy w Polsce, więc mało kogo stać na prawdziwe okulary przeciwsłoneczne z tymi wszystkimi filtrami UV, bo takie szkła to trzeba kupić u optyka i jest to koszt nawet kilkuset złotych... Ale jak trzy czwarte Polaków - ja również noszę po prostu zwykłe czarne podróbki a'la Rayban. Jeden wersje mają takie dwie małe perełeczki, inne są trochę szersze, ale wiecie o jaki model okularów mi chodzi...

Klasyka na każdej polskiej głowie!
Te same, produkowane gdzieś tam okulary można kupić na przykład w sklepie House, w sklepie Reserved, ostatnio pojawiły się one także nawet w Biedronkach czy w Żabce, gdzie ich cena jest jeszcze bardziej konkurencyjna - bo w Żabce kosztują one dziesięć złotych. Wydaje się, że taniej być nie może, tymczasem... będąc na wakacjach zagranicą kupiłem ten sam model w Primarkcie za 1,5 euro! Czyli jakieś sześć złotych! Oczywiście wiem, że nie każdy jedzie na wakacje zagranicę, ale chciałem tylko zwrócić Wam uwagę, by nie szukać takich szkieł ani u ulicznego sprzedawcy, ani w sklepie odzieżowym, tylko uderzyć tam, gdzie pomyślelibyście, że takich okularów nie znajdziecie - czyli na przykład do Żabki czy Biedronki.

Podobnie jest z olejkami do opalania. Można owszem kupić je w Rossmanie, gdzie wybór jest przeogromny, ale efekt będzie... taki sam jak kupicie dużą butlę opalacza właśnie w Biedronce. No bo po cc przepłacać?

niedziela, 10 maja 2015

Kupuj rozsądnie! Ile zaoszczędzisz na wodzie i prądzie

Dzisiaj na naszym blogu kupujrozsadnie nie lada gratka! Będziemy mówić o oszczędzaniu. Co prawda jest to blog o inteligentnych zakupach i tym jak nie wpadać w marketingowe sidła, ale przecież niejako prąd i wodę też kupujemy od miasta. Dajemy wam zatem do myślenia, a na tacy otrzymujecie gotowe sposoby jak zaoszczędzić na zakupie wody i prądu.

Oto lista sposobów na domowe oszczędzanie energii

Nasze gospodarstwa domowe,w odróżnieniu od poprzednich czasów są wyposażone w ogromna ilość sprzętu, który żre prąd na potęgę. Potem przychodzi na adres domowy rachunek a my biadolimy. Jak tego uniknąć?

Po pierwsze należałoby wymienić żarówki na energooszczędne. Pamiętajmy jednak, że tradycyjne żarówki są oszczędne gdy używamy ich krótki czas. Te energooszczędne sprawdzają się wtedy, gdy „palimy” światło dłużej a nie na kilka sekund. Wystarczy zatem do sklepu aby wymienić żarówki. Jest to wysiłek, który sprawi że realnie zaoszczędzimy. Powinniśmy do tego przekonać do tego naszych znajomych. Jeśli nie mamy nawet na żarówki to pomyślmy o odwiedzeniu www ferratum.

Taka żarówka zaoszczędzi na wiele czasu i pieniędzy!


Co więcej możemy zrobić? Możemy część urządzeń wyłączyć ze stanu czuwania stanby. Możemy też powyłączać listwy na noc. Kaloryfery powinniśmy zoptymalizować do tego stopnia by wyłączały się co jakiś czas. Wtedy można realnie zaoszczędzić na ogrzewaniu. Czasem obniży to temperaturę o jeden stopień Celsjusza, ale nie przeziębimy się.

Warto również oszczędzić okna bo wpłynie to na tzw. koszt izolacyjny domu i w ten sposób zaoszczędzimy na centralnym ogrzewaniu albo na prądzie.

Co więcej istnieją specjalne taryfy energetyczne, czyli ogrzewanie prądem w nocy po 22 może być przykładowo tańsze.

Kolejna rada. Możecie gotować na szybkowarze. Można zaoszczędzić tak nawet od 30 do 60%! Gotowanie bez przykrywki do garnka to utrata prawie połowy energii.

Pamiętajcie, że „glupie” uszczelnienie kranu to oszczędność nawet 12 litrów wody dziennie!

Ciekawostka również odnośnie wietrzenia pomieszczeń. Warto otworzyć okno szeroko np. na pół godziny zamiast mieć lekko otwarte cały dzień. To równoważy koszty energetyczne nawet o 50 %!!!

Poniżej przeklejam Wam tabelkę ze strony www.pro-test.pl żeby dać Wam nieco do myślenia.


Czy wiesz, ile wody zużywasz?
5 tys. litrów stracimy w ciągu roku, jeżeli nasz kran przecieka i kapie z częstotliwością jednej kropli na sekundę
115-150 litrów trzeba zużyć do kąpieli w wannie
75-115 litrów zużywa pralka podczas jednego cyklu prania
30-40 litrów zużyjemy biorąc dziesięciominutowy prysznic
38 litrów zużywamy podczas ręcznego mycia naczyń
11 litrów potrzeba na spłukanie toalety
6-10 litrów wody wylatuje z kranu w ciągu minuty






niedziela, 29 marca 2015

Zamienniki tak samo dobre... czy aby na pewno?

Witam!

Już dziś pora na kolejnego posta. Dzisiaj o zamiennikach produkujących takie same ubrania, ale bez znaku firmowego.

W dzisiejszych czasach kiedy największe firmy modowe oferują swoje kreacje w nierozsądnie wyskoich cenach (oczywiście przed wyprzedażami) bardzo popularne stają się ubrania firm produkujących zamienniki.

Prawda jest taka, że teraz nawet już nie chodzi o niszowe firmy sprzedające na targach. Dla przykładu: kupiłem kiedyś sweterek wiosenny firmy ZARA na wyprzedaży za 99 zł, a wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy zobaczyłem dokładnie ten sam sweterek tylko z innym logo miesiąc później w sklepie Reporter za 69 zł bez przeceny.


Co prawda dzisiaj chciałem przytoczyć fakt, że lokalne szwalnie szyją coraz częściej ubrania, które do złudzenia przypominają te Tommiego Hilfigera, Armaniego czy Hugo Bossa. Oczywiście krój nie jest idealnie ten sam, ale szczegóły jak wzór kieszenie czy kolory wstawek są te same.

Te ubrania, które rzadko kiedy różnią się jakością materiałów można teraz kupić bez horreadalnej marży wielkich sieci. Dla przykładku marynarka Tommy Hilfieger za 799 zł jest także szyta przez inną firmę w tym samym kroju i z tymi samymi wstawkami jedynie bez logo i metek, a sprzedawana jest za 99 zł - to się opłaca!

sobota, 31 stycznia 2015

Jak ubierać się tanio, ale porządnie?

Żeby kupić dobrej jakości odzież, wcale nie trzeba chodzić do luksusowych butików. Właściwie wiele osób przepłaca wierząc, że to, co kupują jest porządnie wykonane. Niestety mnóstwo sieciówek, nawet tych drogich, sprzedaje byle co. Liczy się metka, nie jakość. I tak po wypraniu swetra czy spodni jedyne, co nam zostaje, to właśnie owa metka, bo cała reszta do niczego się nie nadaje. Osobiście lubię rzeczy dobrej jakości. Nie jestem miłośnikiem zakupów, więc wolę kupić coś, co posłuży mi przez długi czas. Nie lubię też wydawać dużych pieniędzy na ubrania, więc staram się znajdywać alternatywy do szaleńczo drogich salonów. Oto kilka sposobów na tanie ubieranie się, wypróbowanych przez mnie, a także moich znajomych.


1. Zakupy online
W sieci często można znaleźć rzeczy tańsze niż w sieciówkach. Wiele sklepów internetowych sprzedaje na przykład końcówki starych kolekcji, których sklepy tradycyjne już nie chcą. Mnóstwo fajnych rzeczy znaleźć można na Allegro.

2. Second-handy
Chyba nikt już nie myśli o second-handach jako miejscach brudnych i żenujących. Wręcz przeciwnie, zakupy w tak zwanych „ciuchach” zrobiły się ostatnio modne. I jest ku temu mnóstwo powodów. Lumpeksy są tanie, można w nich znaleźć rzeczy dobre jakościowo, mało używane i oryginalne. Wystarczy tylko trochę poszukać.

3. Wymiany

Coraz częściej organizuje się wymiany odzieży. Grupy osób spotykają się w określonych miejscach, każdy przynosi to, czego już nie potrzebuje, wszystko rzucone zostaje na stół i szukamy tego, co nam odpowiada. Są to naprawdę świetne inicjatywy, nie tylko ekonomiczne, ale też ekologiczne. Także w sieci możecie wymieniać się ubraniami. Przykładem jest serwis Szafa, z którego nieustannie korzystają moje przyjaciółki. Niestety, dla facetów prawie nic tam nie ma.